Znaleziono 0 artykułów
30.05.2025

Idealna kreacja na ślub na Hawajach? Szyty na zamówienie projekt Schiaparelli

30.05.2025
Fot. Kristen Marie Parker

Od szytej na zamówienie sukni Schiaparelli przez projekty Jeana Paula Gaultiera i Prady po kreacje Saint Laurent. Wszystkie kreacje, które na swój ślubny weekend wybrała Alexa Dell, córka założyciela marki Dell, idealnie wpisywały się w kontekst, zmieniając się wraz z nastrojem i lokalizacją. Jak wyglądał zaplanowany w najdrobniejszym szczególe ślub na Hawajach?

Alexa Dell i Frédéric Choquette po raz pierwszy spotkali się w Los Angeles na drinkach u przyjaciół na dachu wieżowca. – Zajęło mi trochę czasu, zanim zdałam sobie sprawę, co naprawdę do niego czuję – przyznaje Alexa. Tym, co ostatecznie ich do siebie zbliżyło, było wspólne zamiłowanie do kolarstwa. – Zaczęliśmy razem jeździć i tak zaczęła się nasza przyjaźń. Jakieś sześć miesięcy później zaprosiłam go na zawody surferskie zorganizowane dla córki mojej przyjaciółki i w chwili, gdy zobaczyłam, jak wspierający jest dla dzieci, zmienił się sposób, w jaki o nim myślałam. To wtedy postanowiłam naprawdę dać mu szansę. Natomiast Fred twierdzi, że wiedział od samego początku! – zdradza Alexa.

Para spędziła lato w Malibu, gdzie popołudniami jeździli rowerami na plażę. – W dniu oświadczyn w moim koszyku rowerowym znalazły się kwiaty. Gdy o nie zapytałam, Fred próbował udawać, że nic się nie dzieje, ale ja wiedziałam, że coś się święci. Zeszliśmy na plażę tą samą wąską ścieżką co zawsze, ale tym razem się oświadczył. Nie było to nic szczególnie zaaranżowanego – raczej coś naturalnego i niewymuszonego. Idealny początek naszego wspólnego życia – wspomina Alexa.

Ślub na Hawajach z podkreśleniem lokalnych smaków i tradycji

Ich wesele odbyło się w Kona, na hawajskiej wyspie Big Island, w marcu 2025 roku. Sam ślub miał miejsce w sobotę 29 marca, jednak para zaplanowała wcześniej cały weekend atrakcji, tak by ich rodzina i przyjaciele mogli poczuć atmosferę wyspy. – Hawaje są częścią mojego życia od czasów dzieciństwa, więc wydawało mi się ważne, by sprowadzić wszystkich w miejsce, które wiąże się z tak wieloma wspomnieniami – wyjaśnia Alexa, która jest córką Michaela Della, założyciela i CEO Dell Technologies. – Uwielbiamy spędzać tam czas i chcieliśmy, by nasze wesele było przedłużeniem tego – byśmy czuli się tam jak w domu, ale i by było to doświadczenie.

Weekend rozpoczął się w czwartek, od imprezy przy basenie, która była dla wszystkich dobrym sposobem na zaaklimatyzowanie się. Później tego samego wieczoru para młoda zorganizowała prywatne przyjęcie koktajlowe, dając w ten sposób gościom szansę na nadrobienie zaległości. W piątek, nawiązując do kultury wyspy, wyprawili tradycyjne luau, z występami i menu pełnym lokalnych smaków. Jeżeli chodzi o sam ślub, Alexa i Frédéric postanowili ograniczyć dekoracje i pozwolić scenerii mówić samej za siebie. Chcieli, by każdy detal sprawiał wrażenie przemyślanego – „podniosłego, a zarazem pełnego luzu”, jak opisuje panna młoda. Ceremonia, którą poprowadził bliski przyjaciel rodziny, przerodziła się następnie w przyjęcie koktajlowe i kolację. Państwo młodzi od samego początku mieli konkretną wizję. – Chcieliśmy, by nasz ślub był immersyjny, a jednocześnie intuicyjny – wyjaśnia Alexa. – Hawaje były dla nas naturalnym wyborem, ale ważne było również to, by stworzyć w ich ramach scenerię, która przenosiłaby nas do innej rzeczywistości – by było to coś więcej niż po prostu miejsce spotkania, ale by stało się doświadczeniem, w które można się zanurzyć.

By wszystko zaplanować, a następnie wprowadzić w życie, para młoda współpracowała z firmą Bash Please. – Mollie, Sunna i jej zespół pomogli nam zrealizować plany, dopilnowując, by weekend przebiegł bez zakłóceń. Miałam bardzo konkretną wizję tego, jak wszystko ma wyglądać, a oni pomogli doprowadzić ją do skutku. Jednocześnie za priorytet postawiliśmy sobie współpracę z lokalnymi hawajskimi dostawcami – nasza florystka Ren MacDonald-Balasia z Renko Floral wplotła do dekoracji miejscowe materiały i tradycyjne techniki, nasze menu podkreślały wyspiarskie smaki, i nawet najdrobniejsze detale, takie jak upominki dla gości, zostały wybrane w taki sposób, by nawiązywały do otoczenia. Z niczym nie przesadzaliśmy – po prostu skupiliśmy się na tym, by każdy element wydawał się naturalny, przemyślany i totalnie w naszym stylu – mówi Alexa.

Kreacje panny młodej dopasowane do lokalizacji i atmosfery

Pracując nad swoją ślubną garderobą, Alexa czerpała inspirację z otoczenia, a każdy jej look opowiadał inną historię, zmieniając się wraz z atmosferą. – Chciałam, by wszystko, co będę na sobie miała, było powiązane z tym weekendem – nie tylko by było odpowiednio dobrane do lokalizacji, ale by odzwierciedlało każdy jego moment. Niektóre ubrania były na luzie, niektóre rzeźbiarskie, niektóre skłaniały się ku tradycji, ale wszystkie nawiązywały zarówno do samej wyspy, jak i do energii tego weekendu.

Na czwartkową imprezę przy basenie panna młoda założyła przejrzystą sukienkę na niebieskie bikini, do których dobrała kolczyki z koralami i szafirami od Dezso, które dostała w prezencie od Freda. Na powitalnym przyjęciu koktajlowym tego samego wieczora Alexa miała na sobie dwuczęściowy zestaw zaprojektowany przez Francescę Mirandę dla marki Over The Moon – look, który sprawiał wrażenie sukni ślubnej w plażowym wydaniu. –Powłóczysta sylwetka sprawiała, że był niewymuszony, natomiast koronkowe wykończenia stanowiły delikatny, romantyczny akcent. Zestawiłam go ze szpilkami od Manolo Blahnika z Sororité Vintage z motywem orchidei, które stanowiły subtelne odniesienie do tropikalnego otoczenia. Klamrą spinającą to wszystko była biała torebka marki Hermès.

Z kolei Fred miał na sobie idealnie skrojoną, choć w luźnym stylu, dzianinową koszulkę polo od marki Loro Piana i kremowe spodnie Brunello Cucinelli zestawione z zamszowymi mokasynami tej samej marki. – Mój sześcioletni syn Lucien zgrał się z nim ubraniem w podobnie neutralnej kolorystyce. Łaskawie przystali na moją prośbę o dopasowane stroje przez cały weekend. Szczęśliwa żona, szczęśliwe życie! – mówi Alexa.

Suknia ślubna inspirowana wulkaniczną plażą i tańcem hula

Na luau, które odbyło się w piątkowy wieczór, Alexa przygotowała dwie zupełnie różne interpretacje wyspiarskiego stylu: pierwszy strój to look nr 11 z ostatniej kolekcji couture marki Jean Paul Gaultier zaprojektowany przez Ludovica de Saint Sernin. – Czerpiąc inspirację dla tego looku, Ludovic nawiązał do kultowych fotografii Cindy Crawford autorstwa Herba Rittsa wykonanych na czarnych piaskach hawajskich plaż, co natychmiast sprawiło, że inaczej na niego spojrzałam. Wulkaniczny krajobraz Kona to bardzo charakterystyczny element tej wyspy, a w tej sukience uchwycono ten kontrast – sposób, w jaki lawa ostatecznie staje się miękka i daje się kształtować naturze. Przejrzysty, wyszywany paciorkami projekt miał w sobie coś zmiennego i organicznego, naśladując sposób, w jaki piasek czepia się skóry po wyjściu z wody. Każdy paciorek został wykonany tak, by przypominał ziarenko piasku, a następnie naszyty we wzór, który sprawia, że każdy z osobna odbija światło na własny sposób. Sukienka ta sprawiała wrażenie naturalnego przedłużenia krajobrazu – była wyjątkowa, nowoczesna i idealnie wpisywała się w otoczenie, nawet jeśli była odrobinę przesadzona – opowiada Alexa.

Drugi look był innego rodzaju zabawą z modą. – Sukienka vintage Versace z frędzlami była nowoczesnym ukłonem w kierunku tradycji, przywodząc na myśl spódniczki hula i ruchy z hawajskiego tańca. Miała własny rytm, pięknie poruszając się przez całą noc. Tym, co sprawiało, że była jeszcze bardziej stosowna, był jej różanozłoty odcień, który przywodził mi na myśl zachody słońca na Hawajach – zauważa Alexa.

Na luau Fred założył dwurzędowy, czekoladowobrązowy garnitur marki Loro Piana, dopełniając swój look stonowaną dzianinową koszulką polo, która sprawiła, że stylizacja była i luźna, i wyszukana. – Zestawił go z mokasynami od Johna Lobba w odcieniu głębokiego brązu, stanowiącymi elegancki, choć powściągliwy wybór, który pasował do otoczenia. Lucien wpisywał się w ten sam styl w granatowym lnianym garniturze i lekkiej dzianinowej koszulce w odcieniu ciepłego, czekoladowego brązu, odzwierciedlających naturalną kolorystykę wyspy – wspomina Alexa.

Futurystyczny finał w wykonaniu domu mody Schiaparelli

W sobotę Alexa poszła do ołtarza ubrana w szytą na zamówienie suknię Schiaparelli, która powstała w bliskiej współpracy z atelier. Ceremonia odbyła się na trawniku prowadzącym prosto na piasek, za którym znajdował się ocean. – Suknia sprawiała wrażenie, jakby powstała dokładnie w tym miejscu – była nie z tej ziemi. Inspiracją był look nr 9 z kolekcji couture Schiaparelli, łączący modę ze światem technologii i sztucznej inteligencji – koncepty, które zawsze były elementami mojego świata – mówi panna młoda. Każda z ręcznie formowanych i utwardzanych ciepłem pastylek z żywicy została pomalowana kilkoma warstwami koloru i połysku – niektóre były bardziej stonowane, inne mocniej odbijały światło – tworząc projekt sprawiający wrażenie wielowymiarowego i organicznego. –Zmiękczyliśmy oryginalną sylwetkę, która stanowiła dla nas punkt odniesienia, tworząc z niej projekt bez ramiączek, który został uformowany tak, by poruszał się wraz z moim ciałem –mówi Alexa. – Sprawiał wrażenie zbroi, a zarazem dzieła sztuki – czegoś więcej niż zwykła suknia. Jej powierzchnia zmieniała się z każdym kolejnym krokiem – łapiąc promienie słońca, przechodząc ewolucję, nigdy nie pozostawała taka sama.

Dziewczynki, które sypały kwiatki, miały na sobie sukienki Il Gufo i balerinki Dolce & Gabbana oraz identyczne naszyjniki Coconut Love – drobny upominek od Alexy z podziękowaniami za to, że były częścią tak wyjątkowej chwili. Z kolei Fred trzymał się klasyki. Na ceremonii i przyjęciu ubrany był w idealnie skrojony smoking Saint Laurent. Oczywiście Lucien miał identyczny. – Stanowili najprzystojniejszy duet tego wieczoru –wspomina Alexa.

Kwietna dekoracja z roślin, które oryginalnie rosną na Hawajach

Na weselną noc firma Renko Floral stworzyła scenerię jak ze snów, składającą się z delikatnych storczyków, kwiatów czosnku wężowego oraz subtelnych kiści konwalii majowych, które miały sprawiać wrażenie, jakby naturalnie wrosły w krajobraz. – Było dla nas ważne, by pracować z kimś, kto umiałby wykorzystać lokalne materiały i tradycyjne techniki, co sprawiłoby, że dekoracje kwiatowe autentycznie pasowałyby do wyspy. Płynnie łączyły się z tonącymi w blasku świec stołami, tworząc nad oceanem intymną, jarzącą się światłami przestrzeń. Florystki wplotły w nie również wymowne detale, takie jak tahitańskie gardenie – takie same kwiaty, jakie rosną przed biurem mojego taty na Hawajach – ich zapach zawsze mi o nim przypomina – mówi Alexa.

Idealna sukienka do tańca ma minimalistyczny fason

Po ceremonii panna młoda przebrała się do kolacji i tańca w sukienkę Saint Laurent. – Ukośnie cięta jedwabna satyna była jak druga skóra – jedwabista, minimalistyczna, niekrępująca ruchów. Po rzeźbiarskim dramatyzmie ceremonii wydawała się idealnym kontrastem: skromna, odrobinę niedopracowana, idealnie pasująca – mówi panna młoda.

Tort z nutami gourmand

Tworząc cytrynowy tort z ciasta szyfonowego z oliwą z oliwek, który podano podczas przyjęcia, para młoda współpracowała z Nadine Loraine, utalentowaną lokalną piekarką, której podejście do pieczenia w dużo większym stopniu niż na smaku skupia się na walorach artystycznych. – Mój syn bardzo poważnie traktował swoją rolę testera tortów. Ostatecznie wybrał ten, z promiennym, cytrusowym nadzieniem. Tort ten perfekcyjnie równoważył w sobie lekkość i dekadencję – żartuje Alexa.

Gdy nadszedł czas na after party, panna młoda była gotowa, by wskoczyć w satynową sukienkę mini od Prady. – Po spędzeniu wieczoru w projektach, które zasadniczo były dziełami sztuki, sukienka mini pozwoliła cieszyć się resztą uroczystości bez zamartwiania się o misterne wykonanie. Była prosta i nieprzeładowana ozdobami, i pozwoliła mi tańczyć całą noc. Patrząc z perspektywy czasu, cały ten weekend był jak piękny sen – sen, który zachowam w pamięci na zawsze – mówi.

Artykuł oryginalnie ukazał się na Vogue.com.

1/54 Rowery poukrywane w każdym możliwym miejscu ułatwiały eksplorowanie piękna Kona Village.

2/54 Tam, gdzie czarna lawa spotyka się z turkusową wodą.

3/54 Laguna. Ulubione miejsce gęsi hawajskich i sceneria, w której odbyło się nasze luau.

4/54 Martwa natura z owoców z wyspy, tropikalnej zieleni i aromatycznych lei.

5/54 Kokosowy pocałunek.

6/54 Kąpiemy się!

7/54 Tylko ty i ja.

8/54 Ramię w ramię wkraczamy w weekend.

9/54 Kwiaty w żywych barwach nadają ton przyjęciu.

10/54 Od początku do końca, umiejętność Renko do łączenia struktur i barw ożywiała wszystkie przestrzenie.

11/54 Słodki początek: pianki, herbatniki i czekolada.

12/54 Słodka miłość.

13/54 Czwartkowy wieczór odhaczony.

14/54 Ćwiczenie czyni mistrza!

15/54 Suknia inspirowana kultowymi fotografiami Herba Rittsa.

16/54 Paciorki przylegały do mojej skóry jak ziarenka piasku.

17/54 W blasku zachodzącego słońca.

18/54 Miejsce, w którym odbyło się nasze luau.

19/54 Dziewczynki, które sypały nam kwiatki, odnajdują swoje miejsca.

20/54 Wdzięczna na zawsze, że mam przy sobie moją przyjaciółkę Mary.

21/54 Jako drugi look tego wieczoru założyłam sukienkę vintage Versace z frędzlami – spełniając w ten sposób swoje marzenia o byciu hula girl.

22/54 Dzięki mojemu mężowie ciągle unoszę się kilka centymetrów nad ziemią.

23/54 Kochana i otoczona przez moich ulubionych ludzi.

24/54 Cisza przed burzą jest najlepsza. Zawsze będę wdzięczna za tę ekipę.

25/54 Całusy na odległość!

26/54 Z moimi dziewczynami na chwilę przed ceremonią.

27/54 W sukni Schiaperelli.

28/54 Ostatnie poprawki.

29/54 Ceremonia była chwilą spokoju w czasie tego szalonego weekendu, a jej miejsce zostało zaprojektowane tak, by łączyło się z krajobrazem.

30/54 Krętą ścieżkę wyznaczały proste liście hala, trawy i białe kwiaty czosnku.

31/54 Gdy mój tata prowadził mnie do ołtarza, kwartet smyczkowy grał utwór „Feeling Good” Niny Simone.

32/54 Pod chupą, w naszym własnym małym świecie.

33/54 Świata poza sobą nie widzimy.

34/54 Ramię w ramię, na zawsze.

35/54 Do końca życia.

36/54 Poślubiłam swojego najlepszego przyjaciela.

37/54 Od gorsetu przez całą spódnicę zdobienia na sukni tworzyły niezmącony niczym ruch i teksturę.

38/54 Ręcznie formowane i utwardzane ciepłem elementy z żywicy kształtowały powierzchnię mojej sukni.

39/54 Miękkie, rzeźbiarskie, nadające się do noszenia dzieło sztuki, wymyślone przez Daniela Roseberry’ego.

40/54 Każda winietka kryła w sobie mały fragment wyspy.

41/54 Halle i Paris wkraczające na przyjęcie koktajlowe.

42/54 Mleczko kokosowe i odrobina Sochu, na dobry początek wieczoru.

43/54 Widok z lotu ptaka na wijące się jak serpentyny stoły.

44/54 Prowadziła nas natura – my tylko korzystaliśmy z jej wskazówek.

45/54 Warstwowe nakrycia inspirowane ruchami oceanu. Talerze ze srebrną obwódką, szkło autorstwa Sophie Lou Jacobson i kępki bujnych kwiatów harmonijnie współgrały.

46/54 Frędzle z rafii od Oscara de la Renty i drewniane bransolety od Lorraine Schwartz? Mary Kitchen wiedziała, o co chodzi!

47/54 Po zachodzie słońca nasze przyjęcie oświetlały lampiony i świece.

48/54 Już na zawsze.

49/54 Zespół Poolside idealnie nadał tonu kolacji – to rodzaj muzyki, który sprawia, że zachód słońca trwa odrobinę dłużej.

50/54 Miłość i ciasto marchewkowe.

51/54 Zapasy na późny wieczór.

52/54 Nasz trzypiętrowy tort weselny ustawiony na srebrnym postumencie, w połączeniu z kieliszkami w kształcie muszli napełnionymi espresso martini.

53/54 Ze Scottem, na którym zawsze mogę polegać, we wspólnej niczym niezmąconej chwili.

54/54 Idealny do wyjazdu z wesela wózek golfowy udekorowany przez Luciena i dziewczynki, które sypały kwiatki.

Alexandra Macon
  1. Styl życia
  2. Wedding
  3. Idealna kreacja na ślub na Hawajach? Szyty na zamówienie projekt Schiaparelli
Proszę czekać..
Zamknij